Człowiek pojedzony traci czujność, co dało się odczuć gdy w końcu dotarliśmy na targ (Mercado dos Lavradores). Stoiska zajmują dwa zadaszone piętra, a na patio rośnie sobie drzewo. Sprzedawcy ryb, na parterze, już się co prawda zwinęli, ale część kwiatowo-owocowa jak najbardziej funkcjonowała. Tu W. miał okazję kupić nasionka, cebulki i sadzonki kwiatów – Erynia starała się ze spokojem przeżyć szaleństwo Chłopa, nawet gdy zabrał się za zakupy owoców. Przyznajemy, że jeżeli chodzi o wciskanie towaru klientom, maderscy sprzedawcy mogą śmiało stawać w jednym rzędzie z tureckimi. W każdym razie, sugerujemy zakup owoców poza tym targowiskiem, ale jeżeli już ktoś się zdecyduje na zakupy sugerujemy pytanie o to kiedy owoc nadawał się będzie do spożycia. Jest to szczególnie ważne w przypadku banano-ananasów i czerymoi (nazywanej na Maderze „anona”) bo „przed czasem” są raczej niejadalne. Bezwzględnie warto tu zajrzeć, by spróbować (obejrzeć/kupić?) tych 28 reklamowanych odmian marakui (aż tylu nie widzieliśmy), zobaczyć jak wygląda banano-ananas (który nie ma nic wspólnego ani z bananami, ani ananasami) i parę innych dziwnych owoców. Tylu typów owoców (W.: „i nasionek oraz sadzonek”) w jednym miejscu na Maderze nie widzieliśmy, aczkolwiek czerymoję (anonę) woleliśmy kupować w supermarkecie pod hotelem – były tańsze.
Po opuszczeniu targowiska zaczęła się zabawa w chowanego z deszczem. Na przemian rzucaliśmy się na ciekawe miejsca, ciałem, wzrokiem i aparatem, by po chwili chować się przed ulewą. W. już dawno nie wypił tyle kawy – część miejsc „suchych” była kawiarniami. Zupełnym przypadkiem trafiliśmy także na wyśmienitą Livraria Esperança (księgarnię Esperanca) istniejącą od 1886 r. Wygląda ona jak skrzyżowanie antykwariatu z muzeum, na trzech piętrach wystawiającym książki broszury i co kto chce, od książek dla dzieci (w tym o seksie) po omówienia Marksizm, Leninizm czy Rewolucja Francuska „dla początkujących” oraz informatykę obejmującą i ZX Spektrum, i Windows 3.1. Nie można również nie wspomnieć o ciekawym sposobie ekspozycji: książki wisiały mianowicie na… klipsach biurowych. Cudo!
Trochę pożarliśmy się o drogę, bo W. jak zwykle trochę kręcił i nie potrafił znaleźć The Old Blandy’s. To znaczy znalazł, ale Muzeum Wina, które na dodatek było zamknięte. Z kolei do właściwego miejsca już nie zdążyliśmy dotrzeć przed zamknięciem, bo deszcz zatrzymywał nas parę razy w różnych miejscach. Żeby nie było, mieliśmy nawet mapy, na jednej z nich był nawet zaznaczony drugi oddział Old Blandy’s, tyle że „Prawdziwy Mężczyzna” z map nie korzysta.
(W.: korzysta, korzysta…, ale tym razem próbował „pytać o drogę” bo ponoć mężczyzna też tego nie robi)
Jednym z przymusowych miejsc postoju był państwowy sklep z wyrobami artystów regionalnych. Bardzo ciekawa inicjatywa mająca na celu zachowanie kultury regionalnej.
Kolejnym przystaniem był sklep(?) D’Oliveiras Madera Wine – wystrój nawet interesujący, obsługa – taka sobie (czytaj: zainteresowana głównie sobą), alkohole – na poziomie obsługi, tyle że trzy próbki degustacyjne były darmowe. Aż głupio było wypić i nic nie kupić, choć niespecjalnie mieliśmy na zakup ochotę.
Funchal – „sklepy”
Wpisany pod 2018, alkohole, Madera, Portugalia, targowiska, wina, wyspy
2 komentarze do Funchal – „sklepy”
2 komentarze do Funchal – „sklepy”
2 odpowiedzi na Funchal – „sklepy”
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- w. - Będzin – kirkut i zamek
- Erynia - Perge i Antalya
- Pudelek - Perge i Antalya
- w. - Perge i Antalya
- Pudelek - Perge i Antalya
- Erynia - Kozie sery i lenistwo
- w. - Kozie sery i lenistwo
- Pudelek - Kozie sery i lenistwo
- W. - Trzy winnice i wioska
- Mariusz Maślanka - Trzy winnice i wioska
- Erynia - Brno – spacer
- Asia - Brno – spacer
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Alanya
- Altınbeşik i dwie wioski
- W górach Taurus
- Perge i Antalya
- Aspendos i Sillyon
- Side
- Wielkie żarcie
- Sanktuaria i kolej
- Dwa kościerskie muzea
- Płotowo i Lipusz
- Kozie sery i lenistwo
- Do Parszczenicy
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
starsze w archiwum
Najmniej lubiana przeze mnie zabawa, to zabawa w chowanego z deszczem 🙂 Pozdrawiam!
Fakt, to boli kiedy ambitne plany zwiedzania biorą w łeb. Ale z drugiej strony można spotkać ciekawych ludzi przy stoliku, powymieniać się doświadczeniami czy pointegrować…