Morawy
Brno – kości i piwo
Wieczorem dnia poprzedniego, niezrażona prognozą pogody, Erynia przygotowała spis miejsc do dooglądania po przespaniu nocy. Noc została przespana, prognoza pogody się sprawdziła (deszcz, temperatura 13°C, odczuwalna 9°C z powodu silnego wiatru) więc ruszyliśmy, świtkiem koło południa, na stare miasto. Osłaniając się (a czasami i aparaty) od wiatru i deszczu parasolami szliśmy, robiąc niekiedy zdjęcia mokrego świata, w kierunku kościoła św. … Kontynuuj czytanie
Špilberk
Wczoraj w IT zapytaliśmy o możliwość podjechania komunikacją miejską z przystanku pod dworcem kolejowym (blisko naszej kwatery) pod zamek Špilberk. Odpowiedź była negatywa. Wedle pań, nic tam nie podjeżdża. Rozumiemy, że na górę zamkową nic nie jeździ, to ten brak transportu w okolicach wydał nam się dziwny. Rano Erynia sprawdziła tę kwestię w Internecie. Oczywiście, że spod dworca odjeżdża tam … Kontynuuj czytanie
Brno – muzeum i katedra
I tak klucząc wśród ciekawostek dotarliśmy na Náměstí Svobody otoczonego bogatymi w ornamenty wszelakiego typu budowlami. Niestety, deszcz mżył coraz mocniej. Erynia przypomniała sobie, że gdzieś w pobliżu jest Informacja Turystyczna. Była, ale niewiele (tym razem) uzyskaliśmy tu informacji, bo parę osób było przed nami. Ruszyliśmy więc w kierunku Moravskégo zemskégo muzeum. I tutaj to już był szał… W. dostał … Kontynuuj czytanie
Brno – spacer
Ranek był dość leniwy, bowiem W. musiał odespać swoją wczorajszą pobudkę o 4:21 rano, a za oknem i tak padał deszcz. Przy okazji udało nam się złapać telefonicznie zabieganego Filipa Hlavinkę, który polecił nam bar do degustacji wina Klára Bára Wine Café. Jak dotrzemy, to sprawdzimy. Na razie przeszło nam realizować plan Erynii, którego punkty przekazała jeszcze w domu … Kontynuuj czytanie
Do Brna
Znowu trafiły nam się dwa dni wolnego, co w połączeniu z sobotą i niedzielą dało całkiem ładny długi weekend. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że im bliżej wyjazdu, tym prognozy pogody były gorsze, a nawet niż, ponoć genueński, zdobył sobie nazwę: Borys. No nic, będziemy fotografować kałuże. Tradycyjnie wyjechaliśmy po pracy, licząc na to, że dojedziemy do apartamentów … Kontynuuj czytanie
Dolní Kounice [2] i Veveří
– kirkut i synagoga w Dolní Kounice; powrót przez gród VeveříPo opuszczeniu zamku ruszyliśmy w kierunku części żydowskiej miasteczka. Żydzi mieszkali tu bowiem od XVII w., a i nawet w latach największego swojego rozkwitu gmina żydowska nie liczyła więcej niż 1000 osób, ale w końcu to było małe miasteczko. Pewne źródła sugerują jednak, że Żydzi mogli tu mieszkać już od wieku XIV, … Kontynuuj czytanie
Dolní Kounice [1]
– zamek i Rosa CoeliErynia w pijanym widzie postanowiła znaleźć coś ciekawego w okolicy. Pooglądała mapy, stwierdziła, że tutaj jest dużo miejsc ciekawych i zaproponowała W. miejsc tych parę. W., nieświadom tego że Rosa Celi nie ma nic wspólnego z różami, wybrał to miejsce w Dolní Kounice. Jak już decyzja została podjęta to Erynia stwierdziła, że jest tam jeszcze parę … Kontynuuj czytanie
Velké Pavlovice [3]
– Putování vinicemi za víny VOC W dzień dziecka lokalni Czesi wymyślili bardzo zacną rozrywkę dla dorosłych: Putování vinicemi za víny VOC, czyli w dowolnym tłumaczeniu: spacer winnicami z winami VOC. Skrót VOC miałby tu oznaczać kontrolowane pochodzenie wina, czyli w pewnym sensie odpowiednik francuskiego AOC. Dla nas to nie pierwszy taki dzień dziecka, ale doceniamy pomysł, szczególnie … Kontynuuj czytanie
Velké Pavlovice [2]
– sklep, róże i degustacje Poranek przywitał nas zachmurzonym niebem, tak że niespecjalnie chciało nam się opuszczać ciepłe pielesze. Motywem głównym podniesienia odwłoków (przynajmniej jednego) były braki kuchenne – pustki w lodówce. Cóż było robić… W. ruszył na polowanie. Daleko nie miał więc i szybko wrócił rozanielony. „Tutaj ludzie się do siebie uśmiechają. Kocham Morawy.” zakrzyknął do jeszcze … Kontynuuj czytanie
Velké Pavlovice [1]
– kwatera Przez Morawy przejeżdżaliśmy wielokrotnie, mijając po drodze zamek w Mikulowie, i za każdym razem obiecując sobie, że tu zajrzymy. Mijały lata, a Morawy tkwiły w naszej świadomości niczym wyrzut sumienia. Gdzieś na obrzeżach świadomości funkcjonowała nam również informacja, że na Morawach uprawia się winorośl, ale przyjmowaliśmy to bez jakiegoś entuzjazmu. W końcu, pewnego dnia Erynia wysłuchała podkastu w Radiu … Kontynuuj czytanie