skanseny
Zamość i Zagroda Guciów
Erynia po prawie roku bez używania samochodu bardzo szybko „wdrożyła” się w jego prowadzenie i zaczęła szaleć, delikatnie przy tym wyzywając przymulających kierowców. Właściwie oprócz częstych pozytywnych reakcji na teksty W. w stylu „czy wiesz, że przekraczasz dopuszczalną prędkość o…” czy „hamuj wcześniej bo pocałujesz w d… tę dziewczynę przed sobą” tylko raz spróbowała się zmieścić na centymetry pomiędzy … Kontynuuj czytanie
Brunary i Karpacka Troja
Kolejny wyjazd „przez Wysową”. Erynia miała większe plany i dlatego zaordynowała wzięcie dwóch dni urlopu by móc odwiedzić Zamość i Roztocze. Oczywiście, od samego początku, nie moglo się obejść bez nieprzewidzianych postojów. Tym razem padło na Cerkiew pw.Św.Michała Archanioła w Brunarach (360°). Trzeba się było zatrzymać i obejrzeć, szczególnie że była otwarta, a nawet gdyby nie, to podany był telefon … Kontynuuj czytanie
Kaszubski Leonardo da Vinci i Biskupin
Dzień następny zaczął się od wielkiego sprzątania by dom zostawić w stanie nie gorszym niż go zastaliśmy. By wyjechać w miarę wcześnie, wstaliśmy świtem dzikim – jak dla nas, bo słońce już hulało po niebie., a plany mieliśmy na ten dzień szerokie, a wliczając w to powrót do domu to i dłuuuugie. Na początek przejechaliśmy przez Swornegacie by uzupełnić zapasy obrazków … Kontynuuj czytanie
Parszczenica, Swornegacie i Wdzydze
Ponad rok temu znajomy zaprosił nas do swoich letnich włości w Parszczenicy. Gdzie to jest? Otóż, po drugiej stronie Polski, w Zaborskim Parku Krajobrazowym. Jako że tam nas jeszcze nie widzieli to… Erynia nie mogła odpuścić. Planowo mieliśmy tam jechać we troje, ale Erynię zmogła paskudna angina. W końcu W. pojechał tam sam z Gospodarzem, i choć zaproszenie nadal obowiązywało, … Kontynuuj czytanie
od brzegu do Brzegu Opolszczyzny
…a właściwie od Góry, którą W. zawsze uznawał za widomy znak obrzeża Opolszczyzny, od Góry Świętej Anny. Zazwyczaj mijamy tę wieś przejeżdżając autostradą w poprzek góry. Tym razem postanowiliśmy obejrzeć tę okolicę. Niestety nie jest możliwe zjechanie tam z A4, można jedynie zatrzymać się na parkingu MOP i pójść na spacer. A jest to ciekawe miejsce zarówno pod względem … Kontynuuj czytanie
Szentendre i skansen
Po opuszczeniu Wyszehradu drogą wzdłuż rzeki dotarliśmy do Szentendre. Miasteczko urokliwe, rzadko który dom ma więcej niż dwa piętra, uliczki w centrum wąskie kręte i wyłożone kostką brukową, klimatem przypomina Kazimierz Dolny. Okres „przed sezonem” było „widać i czuć” wokół, ale nie przeszkodziło nam to specjalnie w oglądaniu architektury. Bardzo ciekawe były również sklepy z ceramiką. Rzadko gdzie można by … Kontynuuj czytanie
Wygiełzów
Jako rodzinnie obciążona pszczelarstwem, Erynia zgodziła się łaskawie wziąć aparat fotograficzny i 7 sierpnia pojawiliśmy się na Powiatowym Święcie Miodu w Skansenie w Wygiełzowie. Ciekawie zorganizowane spotkanie pszczelarzy z okolic Chrzanowa z publicznością lubiącą „mjut”. Zresztą skansen, może nie najbogatszy, może nie największy, ale posiada ważne w dzisiejszych czasach atuty: myślących zarządzających i stylową restaurację. „Karczma jaka jest każdy widzi”, a o mądrości zarządzających świadczą … Kontynuuj czytanie
od Bunratty po Kinsale i Cork
Nie samą wodą człowiek żyje, zanurzyć się trzeba i w historii. Znowu W. i jego archeologiczne ciągotki. Usłyszał od G., że w Irlandii jest sporo kamieni, mniej lub bardziej megalitycznych. Poszukaliśmy w przewodniku, i pojechaliśmy w kierunku Limerick. W. chciał się zobaczyć grób gigantów, był taki w przewodniku, ale z żaden sposób nie można było tego zlokalizować. W końcu pojechaliśmy przez Adare – urocze miasteczko z bardzo … Kontynuuj czytanie