
Poniższy wpis nie jest przeznaczony dla kierowców uważających, że wykupione AC zwalnia ich od jakichkolwiek działań przy samochodzie (znamy i takie osoby). Tym sugerujemy by mieli przy sobie zawsze naładowaną komórkę z numerem do ubezpieczyciela i… dużo nadziei.
Oczywiście wyjazd poza granice działania firmy ubezpieczeniowej (granice Polski) wydaje się niewskazany.
Niemniej jednak, gdy kiedyś zechcą poczuć wolność, mogą tu zajrzeć.
Oczywiście wyjazd poza granice działania firmy ubezpieczeniowej (granice Polski) wydaje się niewskazany.
Niemniej jednak, gdy kiedyś zechcą poczuć wolność, mogą tu zajrzeć.

Aby w drodze móc pomóc sobie lub innym:
Przypadkowe zdarzenie zainspirowało nas do opracowania zestawienia wyposażenia samochodu, które powinno być „na stanie” zawsze i/lub w czasie gdy jesteśmy w trasie. Niektóre punkty zestawienia są obowiązkowym wyposażeniem każdego samochodu, ale czy to powód by je pominąć?- Apteczka – z wyposażeniem obowiązkowym jak w Czechach lub na Słowacji, w Polsce nie ma takich spisów. Aby nie narazić się zbytnio policji słowackiej lub czeskiej, na wszelki wypadek przejeżdżając przez te kraje kupujemy zawsze nową apteczkę – parę groszy a… na pewno nie zaszkodzi. Posiadanie apteczki w samochodzie nie zwalnia nas z zabrania apteczki ogólnej w bagażu!
- Trójkąt ostrzegawczy – mamy dwa. W niektórych krajach jest to obowiązek, wolimy nie zastanawiać się w których.
- Gaśnica – sugerujemy dwie: jedna do gaszenia (pod ręką) druga dla policjanta (może być w bagażniku). Mina policjanta bezcenna gdy W. pokazuje między swoje nogi mówiąc: „Tu jedna”, a wskazując między nogi Erynii: „a tutaj druga”. Tak naprawdę W. wozi cztery: jedną pod nogami kierowcy (pod siedzeniem), drugą pod siedzeniem pasażera i dwie w bagażniku.
- Koło zapasowe – pełnoprawne, a nie dojazdówka. Identyczne jak pozostałe. W. zawsze kupuje 5szt. opon, i letnich, i zimowych.
- Kamizelki odblaskowe – tyle ile miejsc w samochodzie plus jedna. Jest to szczególnie ważne na terenie Czech i Słowacji – nikt nie lubi kopać się z… tamtejszą policją, szczególnie będąc Polakiem!
- Podnośnik – kompletny – i klucz do kół (sprawdzić czy pasuje!). Dobrze jest mieć „przedłużkę” lub specjalny klucz z rozsuwanym ramieniem. Po nienajlepszych doświadczeniach z innymi podnośnikami W. wybrał podnośnik typu „żaba”.
- Pompa do opon – ręczna albo elektryczna (sprawna!)
- Miernik ciśnienia powietrza w oponach. Przynajmniej raz na dwa tygodnie trzeba sprawdzić ciśnienie w oponach – wszystkich, nawet w zapasowym. Jeżeli ciśnienie w oponie spada regularnie, trzeba podjechać do wulkanizatora.
- Latarka diodowa, zawsze sprawna i „pod ręką” – lub dwie, jedna z możliwością podłączenia do akumulatora.
- Linka holownicza – (sprawdzić możliwość podłączenia!). Nauczeni doświadczeniem nie używamy stalowych. Za to oprócz plecionej z hakami zawsze mamy linkę taterniczą o obciążeniu 10t. Taternicy/alpiniści/himalaiści pozbywają się starszych lin, gdyż dla nich nie są już bezpieczne – do samochodu wystarczą, a są lepsze od dostępnych w sprzedaży linek holowniczych (opinia mechanika/ alpinisty). Trzeba jedynie nauczyć się paru węzłów.
- Dwa komplety żarówek(!). Z instrukcji obsługi W. spisał wszystkie typy żarówek i ich ilości, pomnożył przez dwa i taką ich ilość ma zawsze w samochodzie. Jeżeli jakakolwiek się spali, i zostanie wymieniona, to W. natychmiast uzupełnia zapas! W jednej z tras, gdy zatrzymała nas policja bo spaliła nam się żarówka, W. pokazał zapas żarówek i od razu z policjantem przeszliśmy na zupełnie inny poziom rozmowy – porozmawialiśmy o „jego samochodowych wakacjach w Turcji”. Był zdziwiony, że wszyscy na niego trąbili mimo utrzymywania przez niego prędkości zgodnej ze znakami. Nie powiedzieliśmy mu, że „nie dostosował prędkości do warunków panujących na jezdni” 😉
- Dwa komplety bezpieczników – W. postępuje z nimi jak z żarówkami.
- Listwy wycieraczki – przynajmniej kierowcy, ale W. postępuje z nimi jak z żarówkami.
- Kable rozruchowe – dostosowane do samochodu.
- Śrubokręt, „szara taśma”, kombinerki i komplet kluczy oczkowych i/lub nasadowych – nawet z marketu – choćby po to by dokręcić kable od akumulatora. Oj, przydały się przy problemach z rozrusznikiem w Gruzji i przy odwijaniu drutu z wału napędowego na Węgrzech.
- Nóż do cięcia pasów i coś do rozbicia szyby, może być specjalny młotek, ale nie musi.
- Płyn do spryskiwaczy – w zależności od pory roku, chociaż używanie wyłącznie zimowego przez cały rok to nic złego.
- Płyn chłodzący – na wszelki wypadek 0,5l.
- Olej silnikowy – j.w. 0,5l.
- Spryskiwacz z płynem do mycia szyb/świateł i dwie szmatki – jedna „od brudu”, druga (z mikrofibry) „do czysta”. W. zazwyczaj ma więcej.
- Zimą: zmiotka i dwie różne skrobaczki (jedna „z rączką”, druga płaska).
- Rękawiczki do brudnej roboty i worki na śmieci.
- Oświadczenie sprawcy kolizji drogowej (w paru kopiach) i długopisy (co najmniej dwa).
- Okulary przeciwsłoneczne, dla kierowcy i pilota.
- W razie jazdy zimowej w trudnych warunkach: łańcuchy na koła (4szt. dla 4×4 / 2szt. dla „zwykłych”) i łopatka. Wskazane też: koc dla każdej osoby i coś kalorycznego do przekąszenia.
- Trytytki – przynajmniej trzy rozmiary, w tym co najmniej 20szt. w rozmiarze umożliwiającym przyczepienie kołpaków. Przydadzą się również agrafki do ich otwierania.
- Latem, gdy istnieje możliwość, że będziemy spać w samochodzie, zabieramy czarną siatkę przeciw owadom/moskitierę (2 lub 3 sztuki). Normalnie montowana w oknach domów dobrze się sprawuje i na otwartych oknach drzwi samochodowych. Trochę manipulacji i spanie wolne od komarów w miłym przewiewie gotowe.
- Osłona przeciwsłoneczna – ważne(!) gruba (trudna do dostania): taka by patrząc przez nią na słońce nie było go widać. Przydaje się nie tylko gdy zostawia się samochód w palącym słońcu, ale również idąc spać na parkingu „pod latarnią”.
- Butelka wody – do przemycia rąk i/lub gardła.
- Papier toaletowy oraz chusteczki do nosa i rąk
- Zegarek Parkingowy – konieczny był w Danii, we Francji i we Włoszech, przydatny w innych krajach.
- Ładowarki do wszystkiego co się da. W. zmodyfikował instalację elektryczną podpinając bezpośrednio pod akumulator zasilacz USB (przez wyłącznik ze stycznikiem!), oraz dwa dodatkowe zestawy gniazd 12V – jedno z przodu drugie w bagażniku.
- Mapa papierowa regionu, który zamierzamy odwiedzić, oprócz nawigacji GPS. Niekiedy nie tylko jeździmy, lub nawigacja pada, a wtedy mapy się przydają. Samych nawigacji W. zazwyczaj ma trzy.
- Linki i pasy do pakowania oraz przewody elektryczne – różne.
- Młotek, siekiera i łopatka.
- Reparaturka do awaryjnej naprawy opony.
Przy dalszych trasach:

Uwagi te dotyczą wyjazdów dłuższych, wakacyjnych, a nie codziennych tras dom→praca→[…]→dom, ale czy naprawdę jest to taki problem, by mieć w bagażniku te parę drobiazgów?.
Zapasowe żarówki okażą się bardzo przydatne, kiedy jedziemy samochodem w którym trzeba wymontować pół silniki aby je wymienić 😉 Kiedyś w Albanii pojechałem po prostu na warsztat: facet się męczył pół godziny, ale dał radę i jeszcze nie chciał za to pieniędzy od turystów 😉
Są nawet takie samochody, w których żarówki wymienić może jedynie serwis firmowy – staramy się omijać takowe firmy (modele) przy rozpatrywaniu zakupu samochodu!
Ach Albania, mamy stamtąd bardzo miłe wspomnienia związane z naprawą samochodu. Mechanik też nie chciał pieniędzy 😉 https://www.eryniawtrasie.eu/7165