Poszukiwania mapy zalewu, która gdzieś nam, w czasie przygód, zniknęła zaowocowała koniecznością przyjazdu do Iławy dnia następnego – księgarz obiecał ją sprowadzić. Poszukiwanie owoców i warzyw dało lepsze rezultaty, czego nie można było powiedzieć o zabytkach. Jeden kościół, pod wezwaniem o.o.Oblatów zamknięty – mnisi oczywiście grzeją d… w chałupie.
Część zabytkowa miasta, poza tym kościółkiem, wygląda jak postawiona w latach 60. Stary Tartak, hotel z restauracją – to już zupełna porażka!!! Hotelu nie oglądaliśmy od wewnątrz, restaurację niestety tak. Wystrój ładny, ale kucharz, za to co zrobił z jedzeniem, powinien być sądownie skazany na utratę prawa wykonywania zawodu DOŻYWOTNIO!!! Żurek w chlebie „świeżym” był co prawda na mące żytniej, ale z pokrojoną w kostkę pietruszką i marchewką w środku – za to bez ziemniaków. Chleb, niby świeży, był tak naprawdę odświeżany. Ponieważ zrobiono to nieumiejętnie, to zrobiła się z tego „chleba” glina lekko wilgotna po wierzchu. A ruskie pierogi to już wołały o pomstę do nieba! Nie dość, że podane w głębokim talerzu (odpowiedź kelnerki „może pan sobie przełożyć do tego płaskiego pod spodem”), farsz był niedosolony, bez skwarek, podsmażonej cebulki i pieprzu, to na dodatek(!!!) polane to wszystko cebulką podduszoną w OLEJU!!!. Cena, za takie świństwo, też zabójcza.
Zniesmaczeni postanowiliśmy pojechać coś zjeść do Restauracji Leśnej. Tu i smaczniej, i taniej – wszystko zdrowe, podsmażone na masełku lub boczku. Rosół z kołdunami litewskimi – palce lizać, szaszłyk, może zbyt mały i z papryką, ale smaczny, a i polędwicy z rusztu nic nie można było zarzucić. Do tego ziemniaczki odsmażone na masełku – sam smak. Na dodatek wszystko w miłej atmosferze z uprzejmą obsługą. Kelnerka (w Leśnej) powiedziała, że nie jesteśmy pierwszymi klientami, którzy przyjeżdzają do nich zdegustowani Starym Tartakiem. Widocznie nie tylko naszym zdaniem Stary Tartak jest miejscem, do którego jedzie się po to by pokazać się wyfiokowanej blondynce „dbającej” o dietę, a do Leśnej idzie pojeść żeglarz, który wie co dobre i musi nabrać sił przed dalszym pływaniem.
Po tych doznaniach kulinarnych postanowiliśmy dotknąć historii w Zamku w Szymbarku. Nie miał on szczęścia. XX wieczną historię zamku opowiedział nam pilnujący zamku cieć, który pamiętał jeszcze kręcenie w zamku filmu „Król olch”. Zamek przetrwał prawie niezniszczony do 1946 roku kiedy to Rosjanie część sprzętów wywieźli, a resztę spalili wraz z zamkiem. W latach 90. fundacja „Widzieć Muzyką” chciała wykupić go na szkołę dla uzdolnionych muzycznie dzieci. Chyba jednak nie dali w łapę urzędasom z Agencji Rolnej Skarbu Państwa bo mimo rozpoczętych prac, które częściowo zniszczyły założenia zamku – zasypano studnię, przejścia podziemne – nie udało im się go kupić. Udało się to natomiast jednemu „przedsiębiorcy” z Piotrkowa Trybunalskiego, który obecnie siedzi za przekręty i w związku z tym nic się od 10 lat na zamku nie dzieje. Ciekawe ile urzędasy zarobiły na kupnie, bo że nie siedzą razem z „przedsiębiorcą” to pewne. Przemiły Pan kontynuował swoje opowieści i legendy oprowadzając nas po pozostałościach zamku. Ponoć, stojąca za murami, rozwidlona Sosna Cesarska miała coś wspólnego z Panią Walewską…
Do zamku prowadziły przyjeżdżających aleje – jedną znaleźliśmy na drodze do Iławy, przecina ją. Z jednej prowadzi przez nią droga polna, druga strona jest zarośnięta – droga idzie obok. Po przyjeździe do Siemian poszliśmy z wizytą do Sąsiadów (Miłych Państwa), a jak komary zaczęły być zbyt nachalne zwinęliśmy się do spania. Erynia obiecywała, że pośpimy do oporu – widocznie opór był zbyt słaby bo już po 9. byliśmy po śniadanku, gotowi do drogi. Ponieważ na jeziorze była flauta, autem pojechaliśmy przez Jerzwałd, Zalewo, Karnity – Hotel-Zamek taki sobie XIXwieczny, z zaniedbanym parkiem,, ale bardzo ładnymi zbiorami, Miłomłyn, Ostródę – z zamkiem w trakcie odnawiania w stylu „nowoczesnym”. Następną ciekawostką była serwowana w restauracji nad jeziorem, „zupa ucha” z karpia!!! Co to za ucha??? Z jednej ryby? Przecież uchę robi się z „całej reszty drobnicy pozostającej po połowie”. Ale poza nazwami nie można było wiele zarzucić potrawom. Były smaczne i tanie. Wybraliśmy solankę z wołowiną, paski z kurczaka, z grila, z gęstym kurkowym sosem – wszystko mniamuśne!. Po drodze do Iławy kupiliśmy, przy drodze, wędzone ryby, a w Iławie czekała już na nas mapa, lody w Galerii i kąpiel na Przystani „Pod Omegą” w łazience najczystszej z tych, których używaliśmy w ramach tych wakacji. Wymyci i najedzeni wróciliśmy na jacht.
Ostatni dzień na jachcie postanowiliśmy spędzić na wodzie. Według prognozy pogody miało wiać z siłą 3°B. Ponieważ wiało, w porywach 1,5°B (no dobrze – 1,95°B), to pływanie było raczej szukaniem wiatru niż żeglowaniem i w związku z tym już o 16 byliśmy z powrotem w przystani, a następnego ranka zdaliśmy jacht i ruszyliśmy w drogę powrotną.
PS. Zwrócono nam uwagę, że „nie całkiem” byliśmy na Warmii. Nastąpiła więc zmiana nazwy wpisu i dodaliśmy niniejszą erratę.
Powiśle i Mazury przy Warmi
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- Erynia - Alvernia Planet
- Alicja - Alvernia Planet
- w. - Wilamowice i Stara Wieś
- Pudelek - Wilamowice i Stara Wieś
- Erynia - Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- Krystyna - Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- w. - Wilamowice i Stara Wieś
- Alicja - Wilamowice i Stara Wieś
- w. - Muzeum Wilamowskie
- Pudelek - Muzeum Wilamowskie
- Erynia - Muzeum Wilamowskie
- w. - Muzeum Wilamowskie
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Lublin wieczorem
- Alvernia Planet
- Muzeum pożarnictwa w Alwerni
- Wilamowice i Stara Wieś
- Muzeum Wilamowskie
- Alanya
- Altınbeşik i dwie wioski
- W górach Taurus
- Perge i Antalya
- Aspendos i Sillyon
- Side
- Wielkie żarcie
- Sanktuaria i kolej
- Dwa kościerskie muzea
- Płotowo i Lipusz
- Kozie sery i lenistwo
- Do Parszczenicy
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
starsze w archiwum