Hospital Kuks – w miejscowości Kuks. Początkowo W. się opierał, gdyż tym samym uciekło nam zwiedzanie browaru i degustacja piwa w Nachodzie, ale gdy kobieta się uprze…
Historia Kuksu zaczyna się gdy hrabia František Antonín Špork (Franz Anton Sporck), przy okazji wizytowania dóbr odziedziczonych po ojcu, dotarł do źródeł w okolicy Łaby. Choć właściwości lecznicze źródeł były cokolwiek wątpliwe (informacja z materiałów promocyjnych muzeum), ambitny arystokrata umyślił sobie utworzyć w tym miejscu uzdrowisko na miarę Karlowych Warów czy Akwizgranu. Jako że pieniądze nie były problemem (świętej pamięci papa Špork był jednym z najbogatszych ludzi w cesarstwie), a Franciszek był konsekwentny, na początku XVIII w. słowo stało się ciałem, a do Kuks zjeżdżała śmietanka towarzyska z całej Europy. Zgodnie z założeniem, po jednej stronie Łaby znajdowały się budynki przeznaczone leczeniu i rozrywce kuracjuszy: dom zdrojowy, gościniec, teatr…, z kolei na drugim brzegu królował szpital dla wojennych weteranów i barokowy kościół p.w.Trójcy Przenajświętszej i ogrody z rzeźbami. Całość zarządzana przez braci bonifratrów specjalnie sprowadzonych z hiszpańskiej Grenady.
Właściciele mieli za to jakąś obsesję śmierci: główny korytarz szpitala pokrywają freski w stylu Danse macabre, ustawienie wiecznego światła w krypcie pozwalało widzieć je z sypialni pałacu (po drugiej stronie rzeki!), a nawet, gdy nie można było sprowadzić zwłok jednej właścicielek, potajemnie wykopano z grobu jej czaszkę i przechowywana jest ona (ta czaszka) w oszklonej szafce.
Cóż, co łatwo przyszło, szybko się skończyło: w 1740 roku powódź Łaby spustoszyła część rezydencyjno-uzdrowiskową, źródła znikły, a dzieła zniszczenia dopełnił pożar, rujnując do reszty pałac (zostały tylko monumentalne schody z posągami Trytonów wylewającymi wodę). Szczęśliwie hrabia nie dożył upadku swego dzieła, zmarł dwa lata wcześniej i został pochowany w krypcie kościoła po drugiej stronie rzeki. Ta właśnie część uzdrowiska przetrwała do naszych czasów. Bonifratrzy w latach czterdziestych osiemnastego wieku otworzyli Aptekę pod Granatem, zdaniem Czechów drugą najstarszą w Europie. Naszym zdaniem czescy bracia chyba słabo szukali, znalazłoby się jeszcze kilka zachowanych starszych aptek. W 1938, zakonnicy i pacjenci zostali wypędzeni, a budynek przejął Hitlerjugend i prowadził tam ośrodek poprawczy dla młodzieży (ciekawe na czym polegała ich niepoprawność). Po wojnie budynek przejęło państwo czeskie i przez wiele lat znajdował się tam dom starców. Obecnie, po renowacji, poza pamiątkami po rodzinie Špork i galerią rzeźb barokowych autorstwa Mateusza Bernarda Brauna, mieści się tu muzeum farmacji, które koniecznie należy obejrzeć. Nie dość, że pomimo zawieruch wojennych zachowało się oryginalne osiemnastowieczne wnętrze apteki bonifratrów, to jeszcze (ze względów ekonomicznych), przeniesiono tu meble i dziewiętnastowieczne wyposażenie z Apteki pod Lwem w Pradze. Kolejne pomieszczenia pokazują z kolei wyposażenia aptek z początku dwudziestego wieku. Żeby nie było za nudno, można się samemu pobawić w produkcję pigułek. Zwiedzanie muzeów w Kuks odbywa się wyłącznie z przewodnikiem i wyłącznie po czesku, ale już w kasie zostaliśmy zaopatrzeni w folderki przetłumaczone na polski, z kolei miła przewodniczka bez problemu przechodziła na angielski (W. chociaż uważa, że dwa słowiańskie narody nie powinny rozmawiać w germańskim języku, jakoś to przeżył bez dodatkowych komentarzy). W planach mieliśmy jeszcze oglądanie ogrodów i Szopki Brauna (Betlém) czyli rzeźb ukrytych w lesie, ale deszcz skutecznie nas do tego zniechęcił.
Tu W., dopasowany mentalnie do pogody (ziewał okrutnie), zarządził powrót do Kudowy, a po dotarciu na miejsce rzucił się na łóżko i zasnął. Starzeje się Chłop czy co…? („na starość śpi się mniej” – W.)
Oczywiście nie mogło się obejść bez skoku w bok – to jest silniejsze od ziewania. Chłop ubzdurał sobie znalezienie zamku w Chvalkovicach, który ponoć miał być 7 km od Kuksa. Po drodze, omyłkowo, w miejscowości Žireč trafiliśmy na Domov svatého Josefa z imprezą parkową dla osób niepełnosprawnych – większość na wózkach. Gdy w końcu znaleźliśmy „ten” zamek zrezygnowaliśmy z poszukiwania wejścia, niełatwo było znaleźć, a do tego to ziewanie!
Dnia następnego Erynia zażyczyła sobie obejrzeć barokowy szpital – Kuks
2 odpowiedzi na Kuks
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.
Szukaj
Kategorie
Lata
…komentarze.
- w. - Będzin – kirkut i zamek
- Erynia - Perge i Antalya
- Pudelek - Perge i Antalya
- w. - Perge i Antalya
- Pudelek - Perge i Antalya
- Erynia - Kozie sery i lenistwo
- w. - Kozie sery i lenistwo
- Pudelek - Kozie sery i lenistwo
- W. - Trzy winnice i wioska
- Mariusz Maślanka - Trzy winnice i wioska
- Erynia - Brno – spacer
- Asia - Brno – spacer
Galeria albumów
ogólne…
RODO
Przydasie
-
Nasze miejsca:
- Alanya
- Altınbeşik i dwie wioski
- W górach Taurus
- Perge i Antalya
- Aspendos i Sillyon
- Side
- Wielkie żarcie
- Sanktuaria i kolej
- Dwa kościerskie muzea
- Płotowo i Lipusz
- Kozie sery i lenistwo
- Do Parszczenicy
- Brno – kości i piwo
- Špilberk
- Brno – muzeum i katedra
- Brno – spacer
- Do Brna
- Urodzinowa niespodzianka
- Winiarnia Begala
- Winiarnia Hornik
- Wisząca kładka i Zamek
- Winiarnia Macik
- Malá Tŕňa II
- Będzin – miasto i Żydzi
- Będzin – nerka i pałac
- Będzin – kirkut i zamek
- Dolní Kounice [2] i Veveří
- Dolní Kounice [1]
- Velké Pavlovice [3]
- Velké Pavlovice [2]
- Velké Pavlovice [1]
- Safranbolu i Hadrianopolis
- Divriği
- Karahan Tepe i Göbekli Tepe
- Herbata i Dara
- Most w Malabadi i Zerzevan Kalesi
- Koty i Ahtamar
- Van – muzeum i twierdza
- Pałac Ishaka Paszy i wodospad
- Śniadanie z kotem… i Kars
- Ardahan, Kars i Katerina
- Przez Goderdzi do Turcji
- Dom rodzinny i winiarnia
- Most i wodospad Machunceti
- Bazar, plaża i ogród botaniczny
- Park dendrologiczny
- Sameba
- W Batumi… deszcz
- Batumi po latach
- Poranek u Daro
- „Przejście/a” graniczne
- Do Sarpi, po latach
- Marina i dwa muzea
- Fort i muzeum fotografii
- Monte i dwa ogrody
- Klasztor i ciastka
- Muzeum i kościół São Pedro
- Blandy’s Wine Lodge
- Spacer… i owocki
- Spacer po Funchal
starsze w archiwum
Mnie się niestety nie udało zajrzeć do środka, bo byliśmy tam w grudniu. Za to po ogrodach spacerowaliśmy kompletnie sami 🙂
To koniecznie musisz wrócić i dooglądać. Muzeum Farmacji jest świetne 🙂