Po drobnych zakupach pojechaliśmy dalej mijając Trinité z powodu braku miejsc parkingowych, a i miasteczko, po porcie Le Bono, wydawało się takie sobie.
Przejeżdżając, jednokierunkową drogą, przez cypel Locmariaquer udało się nam znaleźć miejsce parkingowe około 1 km od Pointe de Kerpenhir (i tyle samo od Les Pierres Plates). W jedną stronę była strzałka na megality, a drugim kierunku żaglowce wpływały do zatoki. W. zaparł się wpierw obejrzeć megality, zapewne ze strachu, że mu odpłyną, w przeciwieństwie do żaglowców. Gdy dotarliśmy do zatoki, z bliska mogliśmy oglądać tylko drobnicę, z wyjątkiem jednego holenderskiego żaglowca, który po wpłynięciu do zatoki zrobił nawrotkę i szykował do podróży. To tylko potwierdziło stare powiedzenie W.:
„gdy są do wyboru dwie opcje,
mężczyzna wybiera gorszą, a kobieta trzecią”.
Opis „trzeciej opcji” pominiemy, w każdym razie dolmen był ogrodzony, bez możliwości bliższego obejrzenia, a żaglowce nam uciekły.
Jachty w przesmyku
Do Josselin dotarliśmy pięć minut przed zamknięciem zamku Rohanów, W. nie przebił się przez konsjerżkę więc pozostało nam jedynie obejrzeć zamek z zewnątrz i rzucić okiem, przez szybę, na, również zamknięte, książęce ogrody. Zamek był imponujący, a szyba dosyć brudna. Ze zwiedzania pozostało nam więc jedynie powłóczyć się po mieście. Warto było: znowu nastrojowe maisons à pan w różnych kolorach, pełno kwiatów i granitowe domki z kolorowymi okiennicami. Układ miasta ładnie schodzący do rzeki, po której mogą pływać kajaki. Były też przy brzegach zacumowane barki i statki wycieczkowe. W bazylice Notre Dame jakiejś tam, trwała próba organów przed mszą – aż się nie chciało wychodzić. Samo miasto inwestuje w odnawianie zabytków oraz infrastruktury, co najwyraźniej widać.
W. długo szukał czegoś w pamięci aż wreszcie znalazł: „A czy to przypadkiem Rohan nie był w trylogii »Władca pierścieni« Tolkiena?”. Nie wiemy czy Tolkien spotkał mieszkańców tego zamku, ale i oni chyba niewiele mieli wspólnego z baśniowymi krainami. Chociaż w historii ich rodu, a był to ród wielki poczynający swe dzieje od X w., przewija się nazwa „Meriadok”. Są także wielbiciele regionu, którzy potrafią znaleźć argumenty za tezą, że Śródziemie jest w Bretanii.