Osiek nad Notecią
W dzień powrotu planowaliśmy dooglądać Nakło nad Notecią. Plany były piękne, ale po drodze trafił się skansen – Muzeum Kultury Ludowej – w pobliskim Osieku nad Notecią.
No i wsiąknęliśmy…
W latach 70′ była sobie w pobliżu Osieka żwirownia, w której przypadkiem natrafiono na grób skrzynkowy z kilkunastoma popielnicami. Potem się zaczęło: w czasie pięcioletnich prac archeologicznych odkryto ponad 500 pochówków, naczynia gliniane, broń i ozdoby. Spora część artefaktów wylądowała w Bydgoszczy. Początkowo na miejscu planowano wybudować rezerwat archeologiczny, ale plany poszerzyły się o część etnograficzną, która teraz dominuje. I w ten to przypadkowy sposób powstał jedyny w świecie skansen archeologiczno-etnograficzny (według informacji uzyskanej w skansenie – nie sprawdzaliśmy). Ekspozycja archeologiczna zajmuje co prawda tylko jeden budynek i można by dyskutować nad bogactwem tej ekspozycji, ale ważne, że jest. Poza tym na 13 hektarach zgromadzono drewnianą architekturę z regionu Krajny, sąsiednich Pałuk i Puszczy Noteckiej począwszy od XVIII do początków XX w. Poza chałupami, można podziwiać trzy młyny różnego typu (koźlaka, paltraka i holendra), kościół, kuźnię, tartak wraz z wyposażeniem. Ciekawostką i wielkim atutem tego skansenu jest to, że skansen żyje. Można tam spotkać nie tylko koty (W. musiał oczywiście takowego wygłaskać) ale i inną zwierzynę, rosną kwiaty i warzywa w przydomowych ogródkach a nawet można znaleźć tam obornik. Na festynach można zobaczyć jak dawniej żyła wieś, jak przygotowywano dawniej potrawy, a nawet te potrawy popróbować. Tego brakowało nam we francuskim niby-skansenie w Kerhinet Historic Village.
Czas upływał niepostrzeżenie, tym bardziej że trafiliśmy na miłą rodzinę Działkowiczów w Podróży (2024.11. zniknął link do ich strony). Chwil parę porozmawialiśmy wymieniając się doświadczeniami z tras i miejsc odwiedzonych.
Na koniec skusiliśmy się na pierogi (ruskie oraz z grzybami i kapustą) sprzedawane w skansenowej Kawiarni pod Wiatrakami (przy kasie). Podejrzewaliśmy proweniencję marketową i i odgrzewanie w mikrofali a tu się okazało, że pochodzą z lokalnej rodzinnej wytwórni „Pierożek”, a Pani prowadząca kawiarnię uczciwie je ugotowała na zapleczu. Były wyśmienite, a do tego zachwyciła nas cena – 6 zł. za 5 pierogów. Takich cen dawno nie widzieliśmy. Obkupiliśmy się na zapas.
Rzut oka na zegarek sprawił, że planowana rewizyta w Nakle nad Notecią musiała ulec odroczeniu. Urlop się skończył, a my już planujemy kolejne wizyty turystyczno-kulinarne na Kaszubach, Krajnie, Pałukach, Kociewiu i szeroko pojętych okolicach.
Uśmiechnęłam się, gdy trafiłam na ten wpis, ponieważ mój mąż pochodzi z Osieka nad Notecią – tym bardziej że wycieczka była nieplanowana. W tamtejszym skansenie byłam kilkakrotnie, ale muszę się tam wybrać ponownie, aby przypomnieć sobie szczegóły.
Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się obdarować Cię uśmiechem.