browser icon
Używasz niezabezpieczonej wersji przeglądarki internetowej . Należy zaktualizować przeglądarkę!
Korzystanie z przestarzałej przeglądarki sprawia, że komputer nie jest zabezpieczony. Proszę zaktualizować przeglądarkę lub zainstaluj nowszą przeglądarkę.

Herbata i Dara

Zmieniając w krótkim czasie regiony, ciekawą była obserwacja zmian kuchni regionalnej w tureckich hotelach i restauracjach. W Karsie, w ramach pieczywa podano płaski chlebek wyglądający na brata bliźniaka gruzińskiego puri, a obok na stole leżał pokrojony w kawałki placek z serem – wypisz wymaluj chaczapuri imeruli. W Van, w bufecie śniadaniowym królowały sery, z których ten region ponoć słynie, zaś w Mardinie było więcej potraw z ziarnami albo warzywami strączkowymi. Wszędzie były corby (czyli zupy) na śniadanie. Zupełnie nie nasza bajka, ale rozumiemy, że w górach talerz ciepłej zupy szybko rozgrzewa. Oprócz tego, wśród zielenin (sałata, rukola, kolendra, pietruszka), zawsze leżały liście świeżej mięty. Długo nie mogliśmy zrozumieć, kto przy zdrowych zmysłach je miętę na śniadanie. Wszystko się wyjaśniło, gdy zoczyliśmy niewiastę pakującą miętę do szklanki i zalewającą wrzątkiem… No tak, zapomnieliśmy o arabskim zwyczaju picia herbatki miętowej.
do albumu zdjęć

Mardin

Po śniadaniu pozostało nam już tylko zebrać się w sobie, spakować bambetle i wyruszyć w dalszą drogę do Dary – przez Mardin jedynie przejeżdżając.
Zanim tam dotarliśmy, rzuciła nam się w oczy strzałka do odwiedzonego kilka lat temu Klasztoru Szafranowego. Erynia zakrzyknęła: „szafranowa herbata” i W. jedyne co mógł zrobić to we właściwy sposób pokręcić kierownicą. Po chwilach paru dotarliśmy na parking przy klasztorze i poszliśmy kupić tam herbatę – nie wiemy czym oni ją tam doprawiają, ale jest przepyszna. Już patrząc z parkingu szeroko otworzyły nam się oczy: parking jest większy i parę autokarów już stało. Przy wejściu do budynku tłumek ludzi. Wchodzimy, a tam na dzień dobry sklep z winami (sic!).
do albumu zdjęć

Szafranowy Monaster z…


Że co?
W muzułmańskiej Turcji?
W najbardziej konserwatywnej części kraju?
Nie mieliśmy czasu na degustację, a staramy się nie kupować win na ślepo, zrobiliśmy więc tylko kilka zdjęć butelek, z których niektóre nosiły arabskie napisy. Świat się kończy! Za sklepikiem była lodziarnia, nazwana światowo gelaterią, a dopiero za nimi kafeteria z sypanymi herbatami w sprzedaży. Szybko załatwiliśmy zakupy i bez powtórnego zwiedzania – kolejka była chyba na trzy tury – pojechaliśmy do Dary.
do albumu zdjęć

Przed Darą

Już około 2 km przed punktem wyznaczonym przez GPS zobaczyliśmy pierwsze ślady ruin starej Dary. Teren był dosyć obszerny i w różny sposób przystosowany do użytku: od prosto ciosanych skał (które mogły być efektem pozyskiwania kamienia, nawet kosztem wcześniej historii miejsca), po wykute w skałach pomieszczenia. Tuż przed początkiem wsi kolejne „skałki z otworkami”, a przed nimi parking ze świeżo acz partacko położoną, rozlatującą się kostką. Za parkingiem znajdował się nowo postawiony, ale jeszcze nie otwarty budynek centrum obsługi turystów, z bramkami z przodu i wyjściem z tyłu prowadzącym prosto do atrakcji archeologicznej. Za jakiś czas, za wstęp trzeba będzie zapewne płacić. Tymczasem skorzystaliśmy z możliwości bezpłatnego zwiedzania. Miejsce to było czymś w rodzaju małego skalnego miasta, w niektórych miejscach dwupiętrowego, z pomieszczeniami do przechowywania zbiorów. W. tradycyjnie uznał, że tu kiedyś był: „W tym miejscu był targ, tu siedział jakiś facet i coś sprzedawał. W tamtym domu ze zdobionym wejściem, mieszkała ładna dziewczyna”.
Bujna wyobraźnia czy odczucie przeszłości?
Spacerując po ruinach śmialiśmy się, że zanim wpuszczą tu turystów z biletami, to będą musieli wyciąć osty, co rosły po pas, a czasami i po pachy oraz namówić pasterzy, by wybrali ciut dalej położone pastwiska – teren był bowiem pełen krowich placków. Oglądając kamienne miasto wyszliśmy na górkę i zobaczyliśmy leżące już we wsi kolejne stanowisko, tym razem ogrodzone, z parkingiem i stoiskami gastronomicznymi. Znaczy, jest tego więcej.
Podjechaliśmy więc na ten parking. Przy nim, w kontenerze znajdowała się toaleta. Dwa oczka damskie, dwa męskie. Jedno azjatyckie, drugie europejskie. Po wejściu zobaczyliśmy (każdy w swoim zakresie dostępności) przetrącone krany, deskę klozetową leżącą na podłodze przy wejściu, klozet obsrany do samej góry. Toaleta tradycyjna była czystsza, ale zużyty papier walał się w kącie, bo najwyraźniej w Darze nie znają koszy na śmieci. Nie jest to ironia, a rzeczywistość, bo przeszliśmy i przejechaliśmy kawał miasta i nie zobaczyliśmy ani jednego kontenera. Był tylko jeden kosz na śmieci przy jednej kawiarni, gdzie zjedliśmy dondurmę. Śmieci walają się praktycznie pod każdym płotem. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć jak wyznawcy religii nakazującej modły (i ablucje przed nimi) pięć razy dziennie, mogą żyć i tworzyć taki syf dookoła siebie, oraz niszczyć z premedytacją miejsca do tych ablucji przeznaczone. Chyba że wedle radykalnego islamu czyste toalety są wyłącznie w meczetach? Czyżby Ojciec i Światłość Narodu uznał, że wywóz śmieci przy granicy syryjskiej jest zwykłą fanaberią?
Było to też pierwsze miejsce, w który przywitały nas małe dzieci mówiące „inglisz, many”, zapewne liczące na pieniądze. Erynia zobaczyła również zakutaną matkę, namawiającą ledwo chodzące dziecko, by podeszło do nas. Ręce opadają. Poczuliśmy się jak w kraju trzeciego świata.
do albumu zdjęć

Dara - kamienne miasto


W końcu dotarliśmy do kolejnego stanowiska -wstęp darmowy (jeszcze?!), i widać było, że to co zobaczyliśmy było już odkopane i to prawie na całą głębokość. Znaki na ścianach sugerowały, że wcześniej z ziemi wystawały na wysokość jedynie 1,5 do 2 m. Duże wrażenia zrobiły na nas wykute w skale wielopiętrowe pomieszczenia i jaskinia, gdzie dzięki przeszklonym podłogom można było zobaczyć dwa pietra w dół a także kilku(nasto?)metrowy komin do samej powierzchni gruntu.
Gdy wyszliśmy na główną ulicę zrozumieliśmy, że szybko stąd nie wyjedziemy – rzuciły się nam bowiem w oczy kolejne tablice (tak około dziesięciu) z następnymi miejscami do zobaczenia, rozsianymi po całym terenie.
do albumu zdjęć

Dara - cysterny

Udało nam się zobaczyć dwie cysterny – imponujące szczególnie głębokością i trzecią z cokolwiek już zniszczoną powałą – przez co o mniejszej głębokości, za to zwaną: „domem wody” lub z łaciny „castellum aqua”.
Niedaleko od cystern widoczne były resztki, wyglądającej na grecką, agory z pozostałościami kolumn oraz kilkoma kapitelami. W tamtej okolicy grzebali zresztą archeolodzy, ale o dziwo nie władali angielskim.
do albumu zdjęć

Dara - stara zabudowa

Chyba że ci „od kilofa” i nadzór nie potrzebują języków obcych, a prawdziwi archeolodzy przyjeżdżają, gdy panowie od kilofa i łopaty trafią na coś ciekawego? W tym kraju wszystko jest możliwe.
Dalej były resztki murów otaczających starożytne miasto, młyn, miejsca wyglądające na piekarnię z kamiennymi piecami o kształcie gruzińskiego tone – beczkowatym. Przeszliśmy się jeszcze kamiennym mostkiem nad nieistniejącą rzeczką.
Na koniec W. wyjechał jeszcze poza wieś, sfotografował z drogi resztkę tamy i inną drogą wyjechaliśmy ze wsi. Co prawda na jednym z nielicznych planów widać było „mosaic houses”, to nie udało nam się do nich dotrzeć.
Nasze wrażenia?
Miejsce ma potencjał turystyczny nie gorszy od skalnego miasta w Wardzii. Tyle że miejscowi, kompletnie się z tym nie utożsamiają. Postawili parę bud ze sprzedażą czaju, dondurmy i pamiątek, udostępnili miejsca parkingowe na klepisku, zdewastowane (przepraszamy za wulgaryzm) sracze, bo toaletami się tego nazwać nie da i patrzą z obojętnością na tych idiotów, latających z obłędem w oczach i usiłujących się rozeznać kiepskim oznakowaniu terenu. No ale jak dziury w skałach nie mają nic wspólnego z islamem, to kto by się tym przejmował. To miejsce jest zdecydowanie warte zobaczenia, ale przez ten cały syf dookoła, pozostawia wrażenie „przyjechać, zobaczyć i sp… uciekać jak najszybciej”.
Jak na razie, marnowany potencjał.
poprzedni
następny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.